niedziela, 13 lutego 2011

Pole, pole, łyse pole, ale mam już plan...

  

Od zawsze marzyłam żeby mieć własny dom z wielkim sadem.











Po dłuuuuuugich poszukiwaniach zostałam szczęśliwą posiadaczką ładnego kawałka ziemi w samym rogu lasu.






Prace nad spełnieniem mojego marzenia rozpoczęłam od posadzenia drzewek owocowych.
Na cztery sztuki (dwie jabłonie, grusza i czereśnia) trzy zostały zjedzone przez leśne zwierzęta...
no nieźle się zaczyna...


















P.S. Będę mieć gruszki (mam nadzieję, że nie na wierzbie:)